W czwórkę wracali do domu z zakrapianej imprezy. 60-letni mężczyzna prowadząc rower stracił równowagę i przewrócił się na jezdnię wprost pod nadjeżdżający samochód. Pieszy zginał na miejscu.
Nietrzeźwy prowadząc motorower przewrócił się na jezdnię, ze złamaniami trafił do szpitala. Do tych tragicznych i niepotrzebnych zdarzeń zapewne by nie doszło, gdyby nie alkohol.
Feralny piątek (17 listopada) nie skończył się tylko na jednym wypadku a na kolejnych dwóch w których jedna osoba zginęła a kolejna ze złamaniami trafiła do szpitala.
60-latek z Gogolina około 20:30 wracając wraz z trójką znajomych do domu, prowadząc rower zatoczył się i z chodnika upadł na jezdnię.
20-latek z Kujaw jadąc swoim samochodem w kierunku centrum miasta najechał na leżącego na jezdni pieszego. Mężczyzna w wyniku wielonarządowych obrażeń poniósł śmierć na miejscu a wszystko to na oczach policjantów, którzy wracając z interwencji z Gogolina do Krapkowic widzieli całe zdarzenie.
Funkcjonariusze jako pierwsi wezwali na miejsce służby medyczne oraz do czasu przyjazdu karetki udzielali pomocy poszkodowanemu w wypadku. 20-letni kierowca Toyoty zeznał policjantom, że nieoświetlonego pieszego, bez elementów odblaskowych zauważył w ostatniej chwili i nie miał czasu na jakąkolwiek reakcje.
Będący na miejscu prokurator zabezpieczył zwłoki celem ustalenia obrażeń ciała i stanu trzeźwości 60-latka.
Bardzo podobny przebieg miało kolejne zgłoszenie. 45-letni motorowerzysta prowadząc w Żyrowej swój pojazd stracił równowagę i przewrócił się na jezdnię. Kierująca samochodem w ostatniej chwili zauważyła elementy odblaskowe zainstalowane na leżącym na jezdni motorowerze.
Badanie trzeźwości wykazało, że pieszy miał 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
To niestety kolejne niepotrzebne wypadki do których zapewne by nie doszło, gdyby poszkodowani mieli więcej wyobraźni i mniej alkoholu.